
Jakub Kuisl postanawia wyjaśnić zagadkowe zabójstwo. Pomaga mu młody lekarz Simon Fronwieser, zauroczony córką kata – Magdaleną. Tymczasem nad brzegiem rzeki, pomiędzy dwoma mężczyznami, toczy się rozmowa o sierotach z miasta. I co wspólnego z tym wszystkim ma tytułowa córka kata?
Oliver Potzsch puścił wodze fantazji i wykorzystując znane mu opowieści o własnych korzeniach (jest potomkiem klanu katów z Schongau), napisał fascynującą książkę o miłości, zbrodni, przesądach, zabobonie i wielkiej hipokryzji. Intryga „Córki kata” jest tak świetnie zbudowana, że czytelnik właściwie do końcowych stron książki nie wie, kto jest prawdziwym zleceniodawcą morderstw na sierotach z miasteczka.
Fabuła książki umieszczona została umieszczona w 1659 roku, kilka lat po zakończeniu krwawej wojny trzydziestoletniej, która zrujnowała Europę i doprowadziła do zmniejszenia liczby jej mieszkańców o połowę. Jest to też okres epidemii i zaraz, które dodatkowo dziesiątkowały ludność. Uważam, że książka Olivera Potzscha świetnie oddaje klimat tamtych strasznych czasów i przedstawia je w sposób bardzo wiarygodny.
„Córka kata” jest też opowieścią o miłości, która nie jest możliwa do zrealizowania ze względu na konwencje i zwyczaje społeczne. Córka kata nie może wyjść za mąż za lekarza, gdyż związek taki jest zakazany przez społeczeństwo i byłby dla Simona Fronwiesera hańbą. Jest to więc także książka o odrzuceniu i zabobonie, którymi kierują się mieszkańcy Schongau. Są w stanie uwierzyć, że ich miasteczko nawiedził sam diabeł i przy współpracy z czarownicą morduje dzieci, natomiast nie potrafią sobie wyobrazić, że mordercą jest człowiek.
Książka jest idealną lekturą na wakacje. Wciągnie i zaintryguje zarówno młodego, jak i starszego czytelnika. Jest lekturą lekką, ale niebanalną. Myślę, że niesie ze sobą wartościowe treści, będąc przy tym świetną rozrywką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz